Wpływ kawy na organizm i zdrowie

Obok alkoholu, używką (jeśli można to tak nazwać), która wzbudza wiele kontrowersji jest kawa. Był czas, że zaczęto na niej wieszać psy. Setki badań dowodzących, jak to kawa niszczy zdrowie. Powoduje choroby serca, odwapnienie kości itd. Kofeina to samo zło. Do dziś znajdziecie ortodoksyjnych przeciwników kawy, którzy uważają, że jeśli ktoś dba o swoje zdrowie, to musi jak ognia unikać kofeiny.

Kawa – raz w niełasce, a raz w łasce

Potem nagle ktoś zwietrzył na tym interes. Z racji utartego przekonania, że kofeina pobudza, uznano, że można wprowadzić tzw. napoje energetyczne dla sportowców, a za nimi przeróżne suplementy z kofeiną. Amatorzy „kopa” przed treningiem rzucili się na nie z dziką namiętnością.
W tym kontekście należało przywrócić do łask samą kawę. Więc szybko pojawiło się mnóstwo publikacji na temat prozdrowotnego wpływu tego napoju. Jak zawsze poparte badaniami naukowymi. Skąd my to znamy!
Wreszcie mamy artykuł opublikowany jakiś czas temu na Nowejdebacie. Bardzo cenię tę stronę i jej autorów. Można tam znaleźć sporo ciekawych i niezależnych informacji oraz odnośniki do badań. Jednak przyznam, że artykuł o kawie mnie rozczarował. Czyżby tylko dlatego, że sam piję kawę i trudno pogodzić mi się z prezentowanymi tam opiniami o jej szkodliwości? Oceńcie sami.

„Przekonujące” badania

Zacznę z grubej rury. Jak dotychczas nikt z robiących badania na temat wpływu kawy na organizm nie zasłużył w najmniejszym stopniu na wiarygodność w moich oczach. Nigdzie nie spotkałem się z informacją na temat tego o jaką kawę chodziło, jak parzoną oraz na jakiego rodzaju diecie były osoby badane. Dochodzi jeszcze jeden czynnik, ale o nim potem.
Dość stwierdzić, że badania te nie mają żadnej wartości bez podania tych parametrów. Dotyczy to w równym stopniu wniosków podanych na Nowejdebacie. Być może w szczegółowych wynikach takie informacje się znajdują. Jednak to co dociera ostatecznie do nas nie zasługuje na uwagę i na poważne traktowanie. Skoro ich nie znam i nikt ich nie publikuje to skąd mam wiedzieć, czy ktokolwiek z badaczy zwracał na nie uwagę.
O kłótniach fanatyków zwalczających kawę czy też ją popierających nawet nie wspomnę. Tam już zupełnie takich danych nie znajdziecie. Co jakiś czas ktoś mi zarzuca, że nie przytaczam badań naukowych. Bez obaw, gdy znajdę wiarygodne to je przytoczę.

Związek z cukrzycą

Już samo połączenie problematyki picia kawy z insulinoodpornością wskazuje, że coś tu jest nie tak. Po pierwsze, skoro powoduje zwiększenie odporności na insulinę wypicie kawy plus coś słodkiego u zdrowego człowieka, to co jest badane? Wpływ samej kawy, czy połączenia jej z cukrem? Kofeina zwiększa problemy u cukrzyków? Toż to taki sam argument, jak ten, że więcej jak 0,8 grama białka na kilogram masy ciała szkodzi na nerki. W rzeczywistości wszystkie badania dotyczyły chorych na nerki, a potem transponowano je bez powodu na ogól populacji. Tu mamy to samo.
Coś co szkodzi osobom z określoną chorobą nie może stanowić argumentu za tym, że szkodzi wszystkim. Są ludzie uczuleni na białko jaj. Czy to oznacza, że nikt z nas nie powinien jeść jajek? Człowiek z połamanymi nogami nie powinien chodzić, czyli my wszyscy…
Zgadzam się, że połączenie kofeiny z cukrem to dość kiepski pomysł z punktu widzenia zdrowia. Do tego mnie te badania przekonują. Zresztą i bez badań sam to już dawno zauważyłem. Czy to jednak nie potwierdza mojego wcześniejszego zastrzeżenia, że nie bierze się pod uwagę diety badanych?

Kofeina jako stymulant

Sporo uwagi w artykule, do którego tutaj się głównie odnoszę, poświęcono kawie jako stymulantowi. Otóż moje wieloletnie obserwacje wskazują na to, że jest to mit. Kawa nie jest stymulantem. Kołatanie serca, czy większa koncentracja, albo wreszcie lepsza wydolność na treningu, to zwykle reakcje organizmu do kawy nie przyzwyczajonego. Bardzo szybko te pozytywne i negatywne skutki mijają.
Można wprawdzie dowodzić, że te przyzwyczajenie nie świadczy wcale o mniejszej szkodliwości kawy. Fakt, nie świadczy. Na razie tego aspektu nie będę rozwijał. Póki co w tym miejscu upada teoria o kawie jako dobrym stymulancie przed treningiem czy też pracą intelektualną. Zazwyczaj to raczej sprawa placebo.
Choć musimy tu zrobić pewien wyjątek. Część osób rzeczywiście źle reaguje na kawę. U nich po wypiciu tego napoju kortyzol idzie gwałtownie w górę. Dotyczy to mniej więcej 20-30% społeczeństwa. Te osoby nie powinny pić kawy wcale. Tu nie chodzi o zmniejszenie ilości (o ilości będzie jeszcze w swoim czasie), ale całkowite zaprzestanie picia kawy i wszelkich napojów zawierających kofeinę.
Łatwo stwierdzić, czy się należy do tej grupy. Świadczą o tym dwa objawy. Albo silne pobudzenie, albo nagłe poczucie senności krótko po wypiciu kawy. Choć reakcje tak odmienne, obie wskazują na niekorzystną odpowiedź hormonalną.
To dopiero część moich uwag na temat kawy. W następnej części pozwolę sobie na dywagację na temat rodzajów kawy i sposobów parzenia. Warto to zrobić, bo jak widać nikt nie poświęca temu nawet minimum uwagi. Szkoda!

Takie moje fanaberie

W tej części mam zamiar pozwolić sobie na trochę fanaberii. Spróbuję napisać co nieco o gatunkach, rodzajach kawy i o sposobach parzenia. Jestem w tym temacie od lat i zauważyłem, że czynniki te mają duże znaczenie. Termin kawa sam w sobie jest dla mnie zbyt nieostry, by można na nim budować jakieś teorie.

Gatunki kawy

Najprościej rzecz ujmując istnieją trzy gatunki kawy. Jednak w obrocie handlowym znajdują się w zasadzie tylko dwa: arabica i conephora. O trzeciej, czyli coffe liberica nawet mało kto słyszał. Arabica ze względu na walory smakowe, to dwie trzecie światowego obrotu handlowego. Natomiast conephora, zwana od jednego ze swoich podgatunków robustą, wypełnia niemal całą resztę. Bez nadmiernego wgłębiania się w szczegóły dopowiem tylko, że robusta zawiera o wiele więcej kwasu chlorogenowego i kofeiny.

Kwas chlorogenowy

W tym miejscu od razu czas na kolejną szpilkę. Otóż kwas chlorogenowy jest silnym antyoksydantem. Dodatkowo zmniejsza poziom napięcia związanego ze stresem. Teraz najciekawsze. Zwiększa czułość komórek na insulinę! Wręcz poprawia metabolizm cukrów. Część z tego i kilka innych wniosków znajdziecie tutaj. Oczywiście nie należy tych wyników traktować bezkrytycznie. Chciałbym tylko pokazać, na jak śliskiej nawierzchni się poruszamy.

Rodzaje kawy, smaki i podróbki

W praktyce konsumenckiej wszystko zaczyna się jeszcze bardziej komplikować. Poważni producenci zwykle mieszają te dwa gatunki kawy, by uzyskać optymalny smak. Tak jest choćby w przypadku kaw włoskich z wyższej półki, jak na przykład Illy. Oznacz to, że napis „100% arabica” nie powinien nas aż tak bardzo cieszyć i wcale nie świadczy dobrze o jakości takiej kawy.
Sam zarówno ze względów smakowych, ale i zdrowotnych polecam właśnie kawy włoskie. Niekoniecznie te z górnej półki. Natomiast to co sprzedaje się masowo u nas zazwyczaj niewiele ma wspólnego z kawą. Jest też faszerowane jakimiś podejrzanymi chemikaliami, których dotychczas nie udało mi się zidentyfikować. Dotyczy to szczególnie pewnej niemieckiej marki, tak u nas popularnej. Moje obserwacje wykazują, że ten wyrób z powodu wysokiej kwasowości szybko niszczy śluzówkę żołądka. Sporo osób pijących ten rodzaj kawy skarży się na problemy z żołądkiem, czy też nadkwasotę. Gdy próbuję im uświadomić ten związek zwykle napotykam na silny opór. Przypuszczam też, że wszystkie negatywne opinie są wynikiem uznania za kawę właśnie tej chemicznej niewiadomej.
Podobnie będzie z tzw. kawą rozpuszczalną. To już zupełnie rzecz z prawdziwą kawą nie mająca nic wspólnego. Co tam może być w składzie możemy się tylko domyślać. Smak? Wybaczcie, ale mnie smak wody po wypranych skarpetkach jakoś nigdy nie pociągał.
Tak więc jeśli kawa, to kawa włoska lub kawa ziarnista z renomowanej palarni, którą zmieli nam pani na miejscu albo zmielimy sobie w domu ręcznym młynkiem. Wbrew pozorom dziś już wcale finansowo nie wychodzi to drogo. Jak się człowiek rozejrzy i nabierze doświadczenia w branży, to nawet całkiem tanio.

Kilka słów o parzeniu kawy

Kultura związana z piciem kawy ciągle jeszcze u nas leży i kwiczy. Nie tylko w zakresie doboru kawy, ale też sposobów jej parzenia. To ma wpływ zarówno na walory smakowe, jak i na aspekt zdrowotny. Na szczęście coraz więcej jest kawiarń, które sprzedają dobrze zaparzoną kawę.
Ciągle u nas modna kawa plujka, zwana całkowicie błędnie kawą po turecku, jest pod tym względem najgorszym wyborem. Długotrwały kontakt gorącej wody z kawą powoduje dodatkowe wydzielanie różnych substancji toksycznych. Być może o smakach się nie dyskutuje, ale nie mogę nie napisać, że smakowo też jest to dość podła mikstura. Gdyby Turcy wiedzieli co my nazywamy kawą po turecku, już dawno mielibyśmy kolejny najazd turecki lub choćby szaleńca z bombą w centrum któregoś z większych miast.
Zresztą sama kawa po turecku – ta prawdziwa – też musi budzić sporo zaostrzeń. Głównie z powodu domieszki dużych ilości cukru, co jak pamiętamy nie jest dobrym połączeniem. Długotrwałe wyparzanie jej w specjalnym rondelku także powoduje uwalnianie toksyn, dlatego tej formy również nie polecam. W naszym kraju i tak niewielu potrafi ją przyrządzić, o ile w ogóle o niej słyszeli.
Powyższe zagrożenia nie istnieją, gdy parzy się kawę w ekspresie przelewowym. Tyle tylko, że kawa taka jest smakowo dość kiepska. W zasadzie dla osoby ceniącej sobie walory estetyczne spożywania kawy, całkowicie niewarta uwagi.
W kolejnej części pozwolę sobie kontynuować moje fanaberyjne rozważania na temat parzenia kawy. W tej sprawie nie powiedziałem (napisałem) jeszcze ostatniego słowa. Zresztą trzeba jeszcze dojść do sedna sprawy, czyli odpowiedzieć na pytania związane ze związkiem kawy czy kofeiny z treningiem kulturystycznym.

Dalszy ciąg rozważania o parzeniu kawy

Pozwolę sobie jeszcze przez chwilę kontynuować rozważania o parzeniu kawy. Nie będę oczywiście zanudzał Was szczegółami. Istnieje kilka metod na tyle egzotycznych, że w tym miejscu nie ma sensu zawracać sobie nimi głowy, a nawet dla mnie są one opcją czysto teoretyczną.
Skupię się na dwóch metodach, które wydają się optymalne zarówno w wymiarze estetyczno-smakowym, jak i zdrowotnym. Chodzi mianowicie o parzenie w ekspresie ciśnieniowym oraz w moce (nie mylić z moccą). To pierwsze wiąże się z większym wydatkiem, bo niestety nie ma sensu kupowanie taniego ekspresu, który nie wytwarza odpowiedniego ciśnienia. Natomiast dobra moca to obecnie wydatek rzędu kilkudziesięciu złotych, a służy na długie lata. Swoją mam już chyba lat 15.
Zaletą tych sposobów jest to, że zyskujemy jednocześnie mocną kawę, a z drugiej strony kontakt samej kawy z wodą jest bardzo krotki. Wspomniane wcześniej toksyny nie zdążą się uwolnić. Tu od razu dodam ważną uwagę. Mocny smak kawy wcale nie świadczy o wysokiej zawartości kofeiny. Zwykle wręcz przeciwnie. Jest to najczęściej wynikiem silniejszego palenia, co przekłada się przy okazji na mniejszą zawartość kofeiny.
Zaś sam smak tak parzonej kawy jest bez porównania w stosunku do ciągle jeszcze popularnej plujki.

Kulturysta naturalny z filiżanką kawy?

No dobrze. Wystarczy tych estetycznych rozważań. Powróćmy do tego co jest kwintesencją tego bloga, a więc kulturystyki naturalnej. Nieraz padało tu przypomnienie, że kulturysta naturalny, w odróżnieniu od swojego kolegi sterydowego, dba przede wszystkim o zdrowie. Nie interesują go postępy kosztem zdrowia. Wręcz odwrotnie. Za postęp uważa poprawę tegoż.
Z tego punktu widzenia musimy spojrzeć na picie kawy. Czy jest szkodliwa? Jak dotąd nie udało się jednoznacznie dowieść, że jest. Nie za bardzo można także udowodnić, że poprawia zdrowie. Zarówno za jednym, jak i za drugim przemawiają pewne fakty, czy nawet badania.

Wpływ diety

Musimy więc przyjąć nieco inny punkt widzenia. Zarzucałem przywołanym na początku badaniom, że nie biorą pod uwagę diety. No właśnie. Połączenie kawy z węglowodanami jest dość niezdrowe. Ten aspekt badań wydaje mi się ważny i trzeba się z nim liczyć. Jednak co z dietami typu low carb? Wszak przy wysokiej podaży białka i tłuszczu, a jednocześnie niskiej węglowodanów, organizm reaguje zupełnie inaczej. To akurat wiem sam po sobie.
Przy większej przewadze tłuszczów (głównie kwasów nasyconych i jednonienasyconych) nad węglowodanami, kortyzol jest mniej groźny, bo organizm wydziela więcej testosteronu. Również traci się mniej minerałów i witamin. To zaś oznacza, że straty w wapniu i magnezie, o które często oskarża się kawę, nie są aż tak groźnie. Oczywiście i tak musimy zadbać o podaż tych minerałów, bo większość z nas ma w diecie za mało magnezu, ale to już inny temat. Mimo to, sama dieta wysokowęglowodanowa jest pod tym względem dużo bardziej niebezpieczna niż nieszczęsna filiżanka kawy.
Natomiast kawa jako taka nasila lipolizę, a więc poprawia metabolizm tłuszczów. To jest jeden z ważniejszych argumentów za tym, by czasem po nią sięgnąć na diecie low carb.

Wytyczne do picia kawy

Spróbujmy wyciągnąć jakieś wnioski z tych sprzecznych informacji. Podstawowy jest prosty. Nie dajmy się zwariować. Największe niebezpieczeństwo polega na popadnięciu w dietetyczny fanatyzm. Ludzi ogarnięci tym stanem bywają męczący dla samych siebie i dla otoczenia. Dbanie o zdrowie nie może przerodzić się w obsesję.
Jeśli ktoś silnie reaguje na kawę, to zgodnie z tym co napisałem wcześniej, powinien jej unikać. To znak, że poważnie zaburza równowagę swojego organizmu. Natomiast dla całej reszty kawa nie stanowi takiego problemu. Dobra kawa i dobrze zaparzona. Dla tych wszystkich, którzy lubią i traktują to jako formę relaksu. Jeśli ktoś nie pije i nie lubi, nie ma powodu, by teraz zmieniał swoje przyzwyczajenia. To bynajmniej nie jest tekst propagandowy na rzecz kawy.
Ilość też powinna być rozsądna. Dla mnie są to zwykle 2-3 filiżanki na dobę. Nie wyobrażam sobie picia więcej. To już przestaje mieć sens. Jeśli ktoś pije więcej, to znaczy, że jednak coś jest nie tak. Znowu, podobnie jak w przypadku alkoholu, kluczem jest umiar.
Umiar oznacza też, że faszerowanie się silnymi dawkami kofeiny w napojach energetycznych czy podobnych wyrobach, nie jest wskazane. Na pewno do zdrowych nie należy. Efekty w postaci tzw. kopa są bardzo wątpliwe. Zaś redukowanie się za pomocą ton kofeiny jest dość niebezpiecznym zabiegiem. Wtedy faktycznie może dojść do nadprodukcji kortyzolu, co bardziej przełoży się na utratę mięśni niż tkanki tłuszczowej.
Jeszcze jedna ważna uwaga z tym związana. Można wypić kawę po śniadaniu, ale kawa nie może śniadania zastąpić! Ani żadnego innego posiłku.
Tak wygląda moje podejście do zagadnienia picia kawy przez kulturystów. Można się ze mną nie zgadzać, ale ja już od dawna nabrałem dystansu do wszelkich zbyt radykalnych opinii. Także tych o kawie.

33 odpowiedzi do artykułu “Wpływ kawy na organizm i zdrowie

  1. Reda77

    z innego adresu:

    “Gdy około 50 lat temu wprowadzono w użycie benzynę ołowiową zaczęto obserwować stopniowy, a potem szybki wzrost zawartości ołowiu w kościach całej populacji, która stykała się z samochodami, a to za pośrednictwem kurzu pokrywającego miasta. Zawartość ołowiu w tym kurzu jeszcze 5 lat temu biła wszystkie rekordy dopuszczalności.

    Przełożyło się to na bardzo dynamiczny wzrost zawartości ołowiu obserwowanego w kościach statystycznego europejczyka i obecnie stężenie to jest około dwa tysiące razy wyższe niż w latach dwudziestych i trzydziestych dwudziestego wieku. W przypadku ołowiu jest tak, że organizm nie odróżnia ołowiu od wapnia, stąd gromadzi go tam gdzie jest gromadzone 95% wapnia organizmu, to znaczy w kościach.

    Rzecz ma się podobnie tylko z rtęcią i aluminium. Dlatego właśnie te trzy metale są kumulowane, to znaczy stale się nagromadzają, i im dłużej człowiek żyje tym więcej ma tych trzech metali w swoim wnętrzu.

    Od około 5 lat benzynę ołowiową zastąpiono benzyną bezołowiową co spowodowało dość szybką normalizację zawartości tego metalu w środowisku miast.

    Wcale jednak to nie oznacza iż tak samo jest we wnętrzach naszych organizmów. Tam metale te są skumulowane i zabezpieczone mechanizmami ochronnymi. Usunąć je z ustroju można jedynie poprzez inteligentny proces chelatacji.

    Można by na to skażenie i wynikające stąd zagrożenie machnąć ręką i obecnie żyjące pokolenie po prostu spisać na straty nic nie robiąc, tak jak było to do tej pory. “

    1. stefan

      Są cenione bardziej w „środowisku kawowym”. Uważa się, że smakowo kawa jest lepsza. Tak naprawdę chodzi pewnie o to, że początkowo były tylko aluminiowe i dlatego są uważane za lepsze. Oczywiście na kuchenkę indukcyjną musi być stalowa 🙂 Wiem, wiem teraz pojawi się problem szkodliwości takich kuchenek 🙂
      Aspekt zdrowotny moki to już inna sprawa. Można stwierdzić, że przy ogólnym poziomie zanieczyszczeń ta odrobina niewiele zmienia. Jednak ogól to zwykle suma drobnostek. Ponoć też jest to jakiś stop testowany i nieszkodliwy. Tylko czy i na jakiej podstawie w to wierzyć?
      Póki co ta, która mam służy mi już chyba z piętnaście lat. Jak będę zmuszony kupić nową to rozważę, czy nie wybrać stalowej.

  2. Reda77

    Hej! Wracam do tematu kawy, bo dopiero niedawono wydedukowałem, że mój “zaparzacz przelewowy” jest zrobiony z aluminium. Poczytałem trochę o aluminium. Z mojej lektury wynika, że należy aluminium unikać, a wysokie temperatury (zaparzanie kawy) to nienajlepszy pomysł. Kiedys (a może wciąż?) istniały nawet leki na żołądek (Malox!) oparte na glinie czyli aluminium czyli po prostu bezczelnie koncerny farmaceutyczne truły (i trują) swoich klientów.
    Niestety w aluminium pakuje sie tez masło i pewnie nie tylko.
    Pytanie dlaczego firmy to robią (bo tak jest taniej?) a opłacane przez podatników rządu na to pozwalają (aluminum, fluor itd) (no dlaczego?) pozostanie zapewne bez odpowiedzi… Ale jeśli ktoś z Was ma jakąś teorię lub więdzę to z chętnie poznam.

    Aluminium (Al) ! Zło !

    1. stefan

      Zaparzacz przelewowy? Tzn. chodzi Ci o mokę? Po naszemu kawiarkę,czyli wodę lejesz na dole przechodzi przez sitko z kawą i wylatuje u góry w pojemniku? To jest ciśnieniowy tyle, że ma ok. 2 bary. Jeśli tak to też mam podobny i też aluminiowy. Ogólnie aluminiowe są bardziej cenione niż stalowe. Natomiast nad samą szkodliwością tego aluminium jakoś nie myślałem, choć faktycznie kiedyś przestrzegano przed takowymi garnkami.

  3. Reda

    i w tym miejscu Stefan dajesz link do FAQ i wszystko jasne. a tak “stuku stuku” w kibord 😉 Pozdrawiam Cie Adamie. Nie wszuystko jest od razu jasne, ale na pewno warto pytac.
    Adam, cholesterol i jego wysokosc jest ok. wiaze sie to ze stanem anabolicznym a wiec wzrostem testosteronu i o to, mniej wiece, chodzi 🙂
    Poczytaj arty Stefana. warto.

    1. stefan

      Może i tak, tylko takie FAQ wymaga sporo pracy. Mnie też się nie chce ciągle wałkować podstaw, gdy można by pójść dalej.
      Adam – temat wpływu diety na stan zdrowia jest bardzo rozległy. Cholesterol jest w tym wszystkim średnio ważny. Można mieć podwyższony poziom cholesterol i żyć zdrowo. Można mieć niski i zachorować na miażdżycę. Wiesz ile chorób może np. wywoływać pszenica?
      Nie podam tu każdemu wszystkiego na tacy, zwłaszcza gdy pytanie jest tylko pozornie proste. Szukaj, czytaj, myśl krytycznie. Poczytaj sobie artykuły na nowejdebacie, np. na temat stopniowego zaniżania norm cholesterolu i robienie ze zdrowych ludzi chorych tylko dzięki manipulacjom na papierze.
      Sprawdź co jest gorsze, cholesterol czy statyny!
      Poczytaj książkę Lutza, jest dostępna w Polsce i po polsku, więc łatwo do niej dotrzeć. Pozdrawiam.

  4. adam

    dzieki ze sie za mna wstawiles, odnosnie sera to szybko zaspokaja pragnienie jedzenia nawet 150g i juz dalej mi sie odbija, wiec robie odstep paru godzin i nastepne 150g. Mam zamiar zrezygnowac tylko nie od razu tylko stopniowo. Margaryny juz nie jem. Od paru dni jem ser i czuje w palcach drentwienie i lekki bol w sciegnach ale to moze byc tez od pracy bo mam monotonna i cagle one pracują chociaz ostatnio nie wykonuje nic ciezkiego. Pare tygodni pojem i zrobie sobie badania. Węglowodany połączone z tłuszczem zwierzecym i białkiem mogą mieć jakiśnegatywny wpływ dla naszego organizmu?

    1. stefan

      Drętwienie palców na pewno nie jest od sera. Bez przesady. To raczej sygnał, że albo już uszkodziłeś albo jesteś tego bliski – jakiś nerw. Nie zawsze musi to być wynikiem ciężkiej pracy. Czasami złych nawyków. Wielu ludzi ma cieśń nadgarstka od złego ustawienia rąk przy pisaniu na komputerze.
      Ostatnie pytanie jest tak ogólnikowe, że nie wiem o co Ci chodzi. Duża ilość tłuszczu w połączeniu z dużą ilością węglowodanów jest najbardziej szkodliwym modelem żywienia. Sprecyzuj to będę mógł napisać więcej.

    1. stefan

      Adam – z tym masłem to dobry pomysł. Ograniczaj węglowodany. najlepiej całkiem wyrzuć wszystkie pochodne zbóż. Rozpuszczony ser nie traci na wartości. Kiedyś było głośno o tym, że jest rakotwórczy, ale to kolejny mit. Wszystko już ogłaszano, jako rakotwórcze.
      Reda – wiesz, ja jestem zwolennikiem wolności wyboru. Każdy dorosły powinien mieć możliwość wyboru także jedzenia. Świadomie i dobrowolnie. Jak ktoś chce być wege, jego wybór. Jednak powinno się mieć dostęp do uczciwych badań i informacji. Problem zaczyna się, gdy rodzice wege żywią dziecko mlekiem sojowym. Co z tym zrobić?
      Wiesz, że w Finlandii zaczęto odbierać dzieci rodzinom preferującym low carb? Więc odwrotna sytuacja. Jednak gdyby powstała taka policja, jaka opisujesz też byłbym przeciw 🙂 Nie zgadzam, się na to, by jakakolwiek władza zaglądała ludziom w talerze. Pozdrawiam.

  5. adam

    no tak masz racje, powinienem miec wlasny wątek a nie zasmiecac komentarzami. Szkoda ze nie idzie kasowac to bym pokasowal i tak jakby mnie nie bylo tu.

  6. Reda

    Stefan, powinieneś zrobić blogowa policjo-agenturę – jeśli ktoś ma tu dziennik treningowy, to zgadza się, że kontrolerzy low carbs mogą wpaść do niego o każdej porze dnia i nocy i wybrac mu ziemniaki,kaszę,makaron z talerza. Ale by było:
    Rodzina przy niedzielnym obiedzie. Zbliżenie na sztucce nabierające, mięso, sos, warzywa i… ziemniaki… nagle! puk puk do drzwi – spojrzenie przez wizjer – dwóch facetów w mundurach hormnon wzrostu. -Synu, to do ciebie -Kto to tato? -Prosze otworzyć mamy nakaz! Jesteśmy strażnikami low carbs! Syn: och tato oni przyszli po moje ziemniaki, jestem zgubiony (walenie w drzwi nasila się) Ojciec: to ja lepiej otworze, bo jeszcze są gotowi drzwi zepsuć! Syn: nieeeee! Ojciec otwiera drzwi, wpadają kontrolerzy łapiąc syna za nogi wytrząchąsają z niego wszystkie ziemniaki, szufelką zbierają resztę z talerza. Na odchodne grożą palcem i zostawiają kartke: “Keep it low carb! Stefan pozdrawia”
    😀
    + bany za niski cholesterol 😉

  7. adam

    nie ni,e nie jem tylko sera jadam normalny obiad z miesem ziemniakami i burakami, od czasu do czasu makaron albo kasze jeczmienna baddz gryczana choc nie wiem czy to takie dobre. W pracy twarog ze smietaną, a ser to koło ćwiczeń bede jesc. A kolega ma 30 lat fajnie jest zbudowany choc ma troche brzucha, jest dosc niski lecz jakos wszyscy maja do niego szacunek (m.in dlatego ciagnie mnie na treningi) i cale zycie je glownie jajka 😉 a jak powiedzialem mu o treningu do pół godziny to mowi ze to jakies zarty he a niech sie smieje mysle ze chyba faktycznie nie ma co sie przesilac bo potem po treningu w pracy chodzilem taki troche przytlumiony. Druga sprawa to nagadalem tacie o tej soji ze margaryna bardzo szkodzi. To teraz bedziemy zamawiac od cioci z gospodarstwa maslo ktore sama robi

  8. adam

    mam szybką przemiane nigdy nie moglem przybrac choc jadlem wszystko po trochu, sera juz troche nakupowalem jeszcze nigdy takiej ilosc nie jadlem. Teraz mysle na ile posilkow podzielic ten kilogram sera, bo cos mi kolega mowil ze jesli zjem na dwa razy to tylko strata pieniedzy…bo przeze mnie przeleci

    1. stefan

      Kolega jak widać ma permanentną biegunkę 🙂
      Na dzień musisz mieć te 5-6 posiłków. Inna rzecz, że nie możesz cały dzień jeść tylko ser. szybko się przekonasz, że mam rację.

  9. adam

    gdy zaczne cwiczyc to spozycie bialka i tluszczow przed treningiem i po treningu powinno byc wieksze? Jesli tak to ile mnie wiecej czasu po i przed?

  10. adam

    sory nie pisali tylko mowili, Stefan właśnie stoje przed wyborem kupna poręczy na allegro. Mam pytanie czy 60cm rozstawu(szerokosci) wystrczy czy szukac szerzej? Nie mam za bardzo miejsca a chcialbym kupic takie wkrecane do sciany

  11. Reda

    No coz, Ty i oni przekonacie się wcześniej czy pożniej kto miał rację. Cierpliwości! I jesli wyjdzie, ze jednak to oni mieli racje, to skrobnij tutaj posta na ten temat zanim ostatecznie zamkniesz oczy, ok? 🙂

  12. Reda

    naukowymi badaniami tak jak i statystykami mozesz udowodnic co zechcesz, ale myslec musisz juz samodzielnie. Ty wybierasz komu wierzysz 😀 i ty odczuwasz konsekwencje tej wiary.

  13. adam

    on sie ze mnie snieje bo mowie mu ze teraz chleb bedzie dla mnie dodatkiem do jakiegos dania a on sie zasmiał tak jak napisales ludzie tego nie rozumieją

  14. adam

    mówi że kazdy ma swój pogląd, ja jestem otwarty na wszystko i uważam że warto spróbować, a starsi ludzie jak wiadomo trudno zmienic cos w nich o czym zawsze byli świecie przekonani. Chociaz po nim sie tego nie spodziewalem. Chyba mam za slabe argumenty 😉 bo on mi cos tam w necie pokazuje ze potwierdzone naukowo badaniami

    1. stefan

      Nie ma sensu nikogo na siłę przekonywać. Czemu ludzie urodzeni na początku ubiegłego wieku dożywali spokojnie 80-100 lat? Bo większość życia jedli masło a nie margarynę. Nikt im jedzenia nie faszerował soją itd. Więcej się ruszali…
      Spokojnie 60 cm wystarczy.

    1. stefan

      Właśnie zaglądam na ostatni rachunek. Faktycznie poszły do góry, ale chodziło mi o idee, a nie dokładne wyliczenia. Pewnie chleb też zdrożał lub zdrożeje.

  15. adam

    z tatą się kłóce bo mówi mi że bzdurą jest tutaj przytoczony Twoj tekst że za cene kg chleba mozna kupic kilogram miesa. Mowi ze my kupujemy chleb za 2,10 pół kg wiec koło 5zł nie kupi miesa no chyba że drób ale to nie nie jest normalne mieso kupione w sklepie miesnym ktore kosztuje 15zł wiec 3:1 mieso 3xdrozsze

    1. stefan

      Nie ma się o co kłócić. 🙂 Miałem w tym wypadku na myśli podroby. Spokojnie kupisz za tyle wątróbkę, serca, żołądki. Przecież to jest pełnowartościowe mięso! Niekoniecznie i nie zawsze trzeba kupować tylko te drogie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz też: